niedziela, 25 stycznia 2015

Prolog

Znajdowałam się w starej, opuszczonej fabryce. Do moich uszu dochodził tylko szczęk prętów i nasze głośne oddechy. Ja i Olly ćwiczyliśmy dziś walkę na "kije".
- Co tak słabo dzisiaj? - spytał ze śmiechem podskakując nad prętem który miał uderzyć go w nogi.
- Dopiero się rozkręcam. - odparłam.
Mocno się zamachnęłam, a kij odbił się od ramiona chłopaka. Blondyn skrzywił się i złapał obolałe miejsce.
- Nigdy więcej nie będę ci dogryzał. - powiedział sycząc z bólu.
Z niewinnym uśmiechem podeszłam do szafki, z której wyciągnęłam małą, całkowicie białą tubkę z kremem. Podeszłam do chłopaka i delikatnie rozsmarowałam żel na już powstającym siniaku. Zakręciłam pojemnik i odłożyłam go na miejsce.
- Lepiej? - spytałam siadając na stole i upijając łyk wody.
- Tak. - odparł i usiadł obok.
Nadal do końca nie wiedziałam po co to robię. Walczyłam, bo czułam, że powinnam. Olly był moim najlepszym przyjacielem i zaoferował swoją pomoc. Bardzo dobrze walczył. Mogłam się wiele od niego nauczyć. Zaliczyłam już "egzamin" z podstawowej walki bez użycia broni i strzelanie z łuku. Zastanawiałam się czasem skąd to wszystko umie, ale gdy pytałam odpowiadał tylko:"Przecież wiesz, że z kosmosu." i śmiał się zamieniając wszystko w żart. Nie naciskałam. Byłam mu tylko wdzięczna, że mi pomaga. Usłyszeliśmy szczęk drzwi. Po chwili z mroku wyłoniły się sylwetki Diany i Ameli.
- Co wy tacy rozebrani? - spytała ze śmiechem Diana.
Rozebrani? To były po prostu stroje sportowe. O ile brak koszulki u Olli'ego i szorty można nazwać strojem sportowym. Ja miałam na sobie szorty i podkoszulek na ramiączkach, który nie zakrywał brzucha.
- Tak dla śmiechu. - odparłam na co ona się zaśmiała.
- Za dużo czasu spędzacie razem i zaczynasz robić się kąśliwa Jasmin. - powiedziała Amelia.
- Nie. Po porostu mam lepszy dzień. Przywaliłam mu solidnie i mi ulżyło. - odparłam rozbawiona.
- No co ty Olly! Serio? Dałeś się jej zlać? - sarkazm wypłynął z ust Diany.
Na jej twarz wpełzł uśmiech. Blondyn stanął na przeciwko niej. Spojrzał na nią z góry i powiedział.
- Masz coś jeszcze do powiedzenia? - do ręki wziął pręt.
- Już się tego nie boję. - odparła na co on się roześmiał.
No tak. Oni znali się długo. Ja byłam "nowa". Jednak szybko się z nimi zaprzyjaźniłam. Mieszkałam w Londynie już dwa miesiące. Od początku się polubiliśmy. Cieszyłam się. Dziewczyny były ogromnym wsparciem. Zawsze mogłam na nich polegać, a Olly... On był dla mnie jak starszy brat, którego nigdy nie miałam. Mogłam mówić im wszystko. Zawsze mieli jakiś pomysł na rozwiązanie problemu. Szczególnie na to jak ściągać na klasówce. Dobrze, że zaczęły się wakacje. Nie trzeba chodzić do szkoły i można się polenić. Tym bardziej, że nie do końca przyzwyczaiłam się jeszcze do języka. Zeskoczyłam ze stołu i poszłam się przebrać. Naciągnęłam na siebie moje zwyczajne siwe rurki i czarną luźną koszulkę na krótki rękaw.
- Olly cię podglądał! - krzyknęła Amelia wraz z Dianą gdy tylko mnie zobaczyły.
Podrzuciłam włosy do góry wyjmując je spod koszulki.
- Mam ci jeszcze raz przylać? - spytałam go.
- Kłamią. - powiedział z uśmiechem mijając mnie.
Stanęłam obok dziewczyn. Wciągnęłam na ramiona czarną, skórzaną kurtkę i poprawiłam kołnierzyk.
- To co dzisiaj imprezka? - Diana uśmiechała się zachęcająco.
- Jasne. - odparła Amelia i obie spojrzały na mnie.
Głupio było mi znowu odmówić, ale ja po prostu nie lubiłam chodzić do klubów. Tańczenie i podrywanie chłopaków to nie dla mnie. Spojrzałam w podłogę. Od początku znajomości próbowały namówić mnie na jakiś wypad.wtedy mogłam wykręcać się nauką i zakazami rodziców, ale teraz jest lato. Nie uwierzą.
- No dalej. - powiedziała Diana - Nigdy z nami nie byłaś.
- No właśnie. - pomagała jej Amelia - A z nami jest najlepiej.
Zaśmiałam się. Po chwili dołączył do nas Olly ubrany w czarne spodnie i ciemną koszulkę.
- Co jest? - spytał.
- Jasmin znów wykręca się od imprezy. - poskarżyła Dian.
- Wcale, że nie. - odparłam wiedząc, że chłopak przygląda mi się. Spojrzałam na niego - Nawet nie zdążyłam zacząć.
Zaśmiał się. Dla mnie to nie było śmieszne. Po prostu byłam inna. Zawsze sama. Może dlatego nigdy nikt nie wyciągnął mnie na imprezę? Sama nie wiem...
- Daj spokój Jami. - powiedział obejmując mnie po przyjacielsku ramieniem - Będzie fajnie.
Na pewno. Jednak dałam się wyciągnąć. Nie mogłam odmówić im kolejny raz. W domu zjadłam coś szybko i przebrałam się. Zakładałam, że Dianie nie spodoba się to, że pójdę w spodniach, ale założyłam to. Ostatecznie mogłam mieć dłuższą koszulkę, ale przeżyję. O 20:30 przyszli po mnie. Słońce powoli zachodziło. Niebo rozbłysło czerwienią, pomarańczem, a nawet różem. Powoli rozmawiając szliśmy w stronę ich ulubionego klubu. W końcu byliśmy na miejscu. Był to dość spory lokal. Na środku pomieszczenia znajdował się duży parkiet. Po lewej bar dość duży. Po prawej rozciągały się czarne, skórzane kanapy. Mój wzrok przyciągnął sam siedzący szatyn. Chłopak również na mnie spojrzał więc odwróciłam wzrok. W prawym rogu było przejście do części z bilardem, piłkarzykami itp.
- Dziewczyny zamówić wam coś? - spytał Olly.
- Tak chcę drinka. - odparła Diana.
Chłopak spojrzał na nią z bezradnością na co wzruszyła ramionami. Ja i Am zostałyśmy przy coli. Olly był od nas dwa lata starszy i jako 19-latek mógł kupować alkohol co Dian wykorzystywała. Znalazłyśmy wygodną kanapę. Wygodnie usiałam obok oparcia. Po chwili wrócił chłopak, a ja zorientowałam się dopiero, że dziewczyny już są na parkiecie i zaczepiają przypadkowych gości. Uśmiechnęłam się. Jak one tak mogą? Blondyn wyciągnął do mnie rękę.
- Zwariowałeś? Nie umiem tańczyć. - odparłam podpierając głowę na ręce, którą opierałam na oparciu kanapy.
- Tak, dziewczyny wspomniały mi, że miałaś zajęcia z tańca.
Westchnęłam i złapałam jego rękę. Miałam ochotę zabić dziewczyny. Musiały mu wygadać akurat przed imprezą? Nie lubiłam tańczyć. Nie. Lubiłam, ale solo. Chłopak delikatnie okręcił mnie wokół własnej osi. Na jego ustach zatańczył uśmiech.
- Ślicznie wyglądasz. - powiedział przyciągając mnie lekko do siebie.
- Dzięki. - odparłam z uśmiechem - Olly gdzie właściwie się urodziłeś?
Spojrzałam w jego oczy, a on uciekł wzrokiem.
- Musimy rozmawiać o mnie? - spytał z lekkim wyrzutem.
- Nie. - mruknęłam cicho i spojrzałam w ziemie.
Natychmiast poczułam na sobie spojrzenie chłopaka. Delikatnie uniósł moją głowę. Musiałam spojrzeć w jego błękitne oczy.
- Nie chciałem tak odpowiedzieć. - odparł - Po prostu nie lubię rozmawiać o sobie.
- Ja też nie. - teraz broniłam się będąc po prostu twardą.
Tak już miałam. Zazwyczaj kiedy ktoś sprawiał mi przykrość odwdzięczałam mu się tym samym. Jednak później wypłakałam to co musiałam i wcale nie było mi lepiej.
- Ej... - mruknął. Spojrzałam na niego - Zrozum. Nie chcę zepsuć takiego fajnego wieczora.
Ugryzłam się w język, bo już chciałam mu czymś dopiec. Westchnęłam tylko i przytuliłam się do niego. Akurat był wolniejszy kawałek więc bujaliśmy się w rytm muzyki. Jego ramiona wydawały mi się bezpieczne. Dlaczego? To trochę mnie dziwiło. Nikomu w końcu nie zaufałam tak jak jemu. Po chwili siedzieliśmy na kanapie. Napiłam się gazowanego napoju. Bąbelki nieprzyjemnie drażniły moje gardło, ale sam napój był pyszny. Olly musiał iść do toalety i zostawił mnie samą. W tłumie ludzi próbowałam wzrokiem odnaleźć dziewczyny. Jednak okazało się to niewykonalne. Poczułam jak sofa zapada się pod wpływem nacisku. Spojrzałem w lewo. Obok mnie usiadł szatyn. Nie znałam go, ale to chyba on przyciągnął mój wzrok kiedy weszliśmy. Siedział ciągle mi się przyglądając a ja nie mogłam wytrzymać już jego spojrzenia.

- Szukasz czegoś? - spytałam upijając łyk napoju.
- Można tak powiedzieć. - odparł i uśmiechnął się.
No sorry dziwny nieznajomy, ale w grach słownych to ja jestem mistrzem. W końcu miałam dobrego nauczyciela. Zaśmiałam się w duchu.
- Nie bywasz chyba w takich miejscach jak to, co? - wygodnie oparł się w kącie o sofę i oparł stopę prawej nagi na lewym kolanie.
- Nie rozmawiam raczej z takimi gośćmi jak ty. - odparłam.
Zaśmiał się. Mówiłam, że jestem niezła. A raczej pomyślałam o tym, ale nie ważne... On wydał mi się dziwny, ale z drugiej strony... Nawet się nie przedstawił.
- Nie martw się Jasmin. Jeszcze zdążymy się poznać. - odparł i wstał.
Kiedy odchodził minął się z Olli'm, który grozie na niego spojrzał. Dlaczego? Znają się? Jeśli tak to na pewno nie są przyjaciółmi. Blondyn usiadł obok mnie.
- Rozmawiałaś z nim? - spytał.
- Tylko chwilę... - w tym jest coś złego?
- Masz go unikać i w ogóle się do niego nie odzywać.
- Dlaczego?
- Bo ja tak powiedziałem.
"Bo ja tak powiedziałem" ma mi starczyć? Na pewno nie. Nie wiem o co chodzi blondynowi, ale mi się to nie podoba. Nie będę robiła czegoś co mi powiedział i nawet nie wyjaśnił. Wybacz Olly ale nie znasz mnie jeszcze jako buntowniczki. Wstałam i wyszłam stamtąd nie zważając na wołania chłopaka. Wróciłam do domu. Rodzice już spali. Po cichu weszłam do góry i wzięłam szybki, gorący prysznic. Ubrałam się w piżamę i położyłam do łóżka. O co chodziło Olli'emu? Dlaczego nic nie chce mi mówić? Nie ufa mi? Mówię mu wszystko, traktuję jak brata... Może on tego nie widzi? Nigdy nie zaufałam żadnemu facetowi tak jak jemu. Chyba się pomyliłam. Chciałam, żeby to był tylko zły sen. Jednak to była rzeczywistość. Ta której nienawidziłam.

*Obserwator*
Przysiadłem na parapecie jej pokoju. Już spała. Machnąłem ręką, a okno uchyliło się. Delikatnie otworzyłem je i usiadłem na fotelu obok jej łóżka. Była taka bezbronna. Taka sama. Blondyn jest idiotą, który ją rani. To nie sztuka kogoś chronić. Ważne jest by ta osoba ufała swojemu obrońcy. Ona już mu pewnie nie ufa. Jasmin miała złe sny. Czułem to. Wierciła się na łóżku nie potrafiąc się wybudzić z koszmaru. Położyłem się koło niej a moje czarne skrzydło okryło jej kruchą sylwetkę. Po chwili na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Mimo, że nadal leżała skulona, spała tak słodko, że nikt ni byłby w stanie obudzić jej. Wszystkim byłoby szkoda... Jej kasztanowe włosy rozlały się na poduszce kiedy odwróciła się w moją stronę.
- Śpij. - szepnąłem.






















__________________________________________
Więc mamy jako takie wprowadzenie. Nie mam pojęcia jak długo je pisałam ale jestem nawet zadowolona ;)
Mam nadzieje, że wam również będzie się podobać. Zostawcie swoją opinię w komentarzu ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz