poniedziałek, 23 lutego 2015

Epilog

Obudziłam się wtulona w szatyna. Było mi tak dobrze. Cały wczorajszy wieczór spędziliśmy na rozmowie. Do nikogo nie zadzwoniłam gdzie jestem i wyłączyłam telefon. Ale w sumie mam te 18 lat i mogą uszanować moją prywatność. Poza tym Ian wiedział gdzie jestem. Usta Chrisa lekko musnęły moje.
- Hej. - powiedział z ogromnym uśmiechem.
- Hej. - odparłam również uśmiechnięta.
Dawno nie czułam się tak dobrze jak dziś. Bezpiecznie, ciepło... Po prostu był obok i mogłam się nim w końcu nacieszyć. 
- Mogę się do tego przyzwyczaić. - mruknął mi do ucha delikatnie przegryzając jego płatek.
- Ja też. - odparłam mocniej się w niego wtulając. 
Zamknęłam ponownie oczy. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Chłopak chciał wstać. Powstrzymałam go.
- Za chwilę wrócę. - szepnął i pocałował mnie po czym się oddalił.
Mógł chociaż wciągną na siebie jakąś koszulkę. Był ubrany w same szorty. Ja miałam na sobie jego koszulkę. Była na mnie jak sukienka, ale coś mi mówiło, że lepiej, żebym się ubrała więc szybko to zrobiłam. Siedziałam otulona kocem. Po chwili usłyszałam krzyki Olli'ego i Jonathana. Postanowiłam to przerwać. Nie mają prawa wtrąca się w moje życie. Byłam już dorosła. Skończyłam z tym, że wszyscy mogą mieszać się w moje życie lub miesza W moim życiu. Nie wiem co gorsze. Gdy tylko mnie zobaczyli chcieli się przepchnąć obok Chrisa, ale nie pozwolił im.
- Co tu robicie? - spytałam zła stając obok szatyna.
Chris lekko objął mnie i pocałował w policzek. Był zirytowany całym tym zajściem. Widziałam to po nim. Ja zresztą też. Mogliby chociaż trochę się pohamować i poczekać, aż wrócę do domu.
- Nie wróciłaś na noc! Nie wiedzieliśmy gdzie byłaś! - krzyknął John.
- Ian wiedział - odparłam - I nie miał nic przeciwko temu, żebym tu została.
Widziałam, że mocno zdenerwowałam mojego brata. Nie chciałam aż tak mu dołoży, ale tylko ostre słowa ostatnio do niego docierały. Miałam nadzieje, że te chociaż trochę pomogą.
- Teraz jesteś po jego stronie? - spytał wściekły Jonathan - Zostawiłaś nas tak?!
- Nie przeginaj. - wtrącił sucho Chris.
Cieszyłam się, że chociaż on (mimo, że nie lubi Ian'a) stał po mojej stronie. Za to go tak uwielbiałam.
- Nie wtrącaj się! - warknął Olly.
Miałam tego dość. Po prostu zamknęłam im drzwi przed nosami. Nie mieliśmy obowiązku przyjmować gości o 8 rano. Miałam ich dość i całej tej chorej sytuacji. Mocno przytuliłam się do szatyna. Pogłaskał mnie po włosach. Widział, że nie chciałam się z nimi kłócić, ale nie miałam wyboru. Nie pozostawili mi innego wyjścia.
- Dzięki siostra. - podniosłam wzrok. W przejściu nieco za nami stał Ian - Miło, że mnie bronisz.
- Po prostu mówię prawdę. - odparłam podchodząc do niego.
- To się chwali. - zaśmiał się, przytulił mnie i zniknął.
Wraz z szatynem poszliśmy do kuchni na jakieś śniadanie. Wyjrzałam przez okno. Na drugim końcu ulicy o motor opierał się John. Czyli chciał na mnie poczekać? To trochę sobie tam postoi. Nie mam zamiaru wychodzić od Chrisa bo on ma takie widzi mi się. Pomogłam szatynowi zrobić kanapki. Po posiłku, chłopak również ubrał się i zaproponował, że zawiezie mnie do domu. Nie miałam nic przeciwko. Lecz gdy tylko wyszliśmy nie wiadomo skąd pojawił się nie tylko Jonathan, ale Olly, Kenneth i James. Nie zdążyliśmy dojść do auta. Zablokowali nam drogę. Cholera! A było już tak dobrze. Chris złapał mocno moją rękę.
- Zostawcie nas w końcu. - powiedział wysuwając się lekko przede mnie.
Nie pozwoliłam mu na to. Wiedziałam jak są do niego nastawieni. Stanęłam tuż obok by móc w razie czego odeprzeć atak.
- Myślisz, że pozwolę, żeby moja siostra była z kimś takim jak ty? - wyśmiał go John.
- Ty nie, ale ja pozwolę. - cała czwórka odwróciła się zdziwiona patrząc na Ian'a.
Uśmiechnęłam się lekko. Podszedł do nas. Miałam nadzieje, że nam pomoże. W końcu teraz to miałam tylko jego.
- Obaj wiemy, że Chris będzie dla niej lepszy niż Olly. - powiedział Ian co nieco mnie zdziwiło - Każdy ma swoje za uszami. Ale on dba o Jasmin. Póki tak jest powinieneś ich zostawić. Bo co to za życie bez ryzyka, nie? - uśmiechnął się do mnie i puścił oczko znikając nim blondyn przebił jego serce.
Miałam już dość tego co oni wszyscy robią. Jak mogli? Przecież ja chciałam normalnie żyć. Złapałam szatyna za rękę i pociągnęłam w stronę auta. Po chwili jechaliśmy.
- Wyjeżdżamy? - spytał zerkając na mnie.
- Jak najdalej. - przyznałam - Chodź na kilka dni.
Z ogromnym uśmiechem przycisnął gaz do dechy.

Kilka godzin później byliśmy w jakimś małym hotelu. Chris wynajął pokój. Leżałam zupełnie bez życia na łóżku. Kiedy szatyn wyszedł spod prysznica usiadł koło mnie. Przytulił mnie. Chciałam, żeby moje życie wyglądało nieco inaczej... W końcu to, że jestem łowcą nie oznacza tego, że nie mogę żyć jak inni, prawda? Westchnęłam.
- Co? - spytał chłopak bawiąc się moimi włosami.
Zwróciłam głowę w jego stronę. Spojrzałam w jego oczy.
- Możemy żyć normalnie? - jeszcze się tym łudziłam.
- Nie. - moja mina wyrażała rozczarowanie i smutek. Chłopak uśmiechnął się - Ale możemy żyć razem. To się liczy, prawda?
Namiętnie go pocałowałam. Był naprawdę słodki. Nie wiedziałam, że potrafi taki być.


*Kilka lat później*
Tak bardzo za nim tęskniłam. Za jego oczami, ustami, dotykiem... Za tym, że każdego wieczora szeptał mi, że mnie kocha, a każdego ranka witał mnie pocałunkiem. Niestety. Kiedy tylko Rada dowiedziała się o naszym związku zabrali Chrisa, a ja stałam się śmiertelna. Nikt nie wiedział jednak, że byłam z nim w ciąży. Urodziłam jego córkę. Naszą córkę. Moja rodzina ją zaakceptowała. Szczególnie pokochał ją Ian. On również nie widziała świata poza wujkiem. Ian i John pogodzili się gdy mogłam stracić życie podczas porodu. Cieszyłam się z tego. Okazało się, że Nina została moim aniołem i często się widywałyśmy. Zmieniła się. Zostałyśmy najlepszymi przyjaciółkami. Olly pogodził się z tym, że go nie kocham i zawsze będziemy przyjaciółmi. Cieszyłam się z tego. Szłam z Rooney na łąkę. Nigdy nie opowiadałam jej o tacie. Nigdy nie dowiedziała się jaki jest. Teraz nadszedł czas. Mała miała już 10 lat. Rozumiała co raz więcej. Usiadłyśmy na trawie przodem do siebie.
- Rooney, czas żebyś dowiedziała się kim był twój tata. - zaczęłam powoli.
Na ustach małej zagościł uśmiech. Miała go po nim. Zresztą oczy też. Tylko włosy odziedziczyła po mnie. A właściwie ich kolor. 
- Jaki był? - spytała przypatrując mi się.
Uśmiechnęłam się.
- Zawsze się o mnie troszczył. Nigdy nie zostawiał samej. Został ze mną w najtrudniejszej sytuacji mojego życia. Kochał mnie. I ciebie też by pokochał, ale nie wiedział o tobie.
- Dlaczego odszedł?
- Nie z własnej woli. Zabrali go do więzienia przez naszą miłość. Nie oznacza to, że była zła. Przeciwnie. Była dobra, ale nasze prawo jest takie. Nic nie mogliśmy zrobić.
Rooney zastanowiła się chwilę. Na jej czole pojawiła się mała zmarszczka.
- Jak wyglądał?
- Był wysoki. Miał czarne włosy i brązowe oczy. Uśmiech zupełnie jak twój. - małą ponownie się uśmiechnęła.
- Mamo, czy ty nie opisujesz tego anioła, który nad tobą czuwa?
Zdziwiła mnie. Co?
- Jakiego anioła? - odparłam.
- Jasmin... - usłyszałam jego miękki głos za moimi plecami.
Natychmiast odwróciłam się i wstałam. Stał tam. Cały i zdrowy. Taki jak 10 lat temu. Natychmiast wpadłam w jego ramiona. Mocno mnie przytulił.  Delikatnie głaskał po włosach.
- Zauważyłaś, że nie postarzyłaś się od tamtego czasu? - spytał z ogromnym uśmiechem.
- Idiota. - mruknęłam odwzajemniając jego gest.
- Dziękuję Rooney. - powiedział przytulając małą - Bez ciebie by się nie udało. Kocham cię.
- Ja ciebie też tato.
W moich oczach pojawiły się łzy. Spiskowali przede mną. Widocznie trzymali Chrisa kilka lat, a teraz spiskował z naszą córką by zrobić mi niespodziankę. Po chwili ja również byłam w jego ramionach.
- Kocham was obie. - wyszeptał.
- I my ciebie. - odparłam.
I znów złączył nasze usta w pocałunku.





















________________________________
Postanowiłam napisać 17 już jako epilog
napisałam prawie wszystko co chciałam w jednym zamiast rozpisywać się na kilka rozdziałów ;)
Założyłam nowego bloga ;)
mam nadzieje, że  nie zawiedliście się na mnie, a na nowym blogu czekamy na zwiastun i szablon (mam nadzieje, że moje zamówienia zostaną przyjęte ;))
więc do zobaczenia w następnym rozdziale naszej nowej przygody ;)

1 komentarz:

  1. Nominowałam Cię do Liebster ;) więcej u mnie
    http://no-control-niall-horan.blogspot.com/p/httpsilent-fanfblogspotcom201502liebste.html

    szkoda, że to koniec, ale epilog jest świetny :*
    czekam na kolejne cuda :D

    OdpowiedzUsuń